wtorek, 7 września 2010

Rozdział 12 - Zmieniony

Patrzyłam jak Justin znika w głąb ulicy. Nie byłam w stanie mu tego wybaczyć. I nie wiem czy mu kiedykolwiek wybaczę. Był miłością mojego życia. Tak samo myślałam o Davidzie. A tak samo jak Bieber zdradzał mnie z inną. Czy ja jestem, aż taka nudna. Z jakiegoś powodu musiał znaleźć sobie inną. Wygląd, charakter. Co mu się we mnie nie podobało. Może dlatego, że nie byłam sławna?? Tego nigdy nie odgadnę. Czuję się jak roślina której nikt nie może pomóc. Bo na złamane serce nie ma lekarstwa. Jak prawie każda nastolatka chcę znaleźć prawdziwą miłość. Ale teraz wiem, że nie może to być jakiś gwiazdor. Tylko zwykły normalny człowiek. Tak będzie najlepiej.


2 godziny później.

Jest już wieczór. Jestem zmęczona. Umyję się i pójdę do łóżka. Napuściłam ciepłej wody do wanny, oraz pianę. Leżałam tak z 30 minut. Ubrałam ręcznik, posmarowałam się balsamem cytrynowym, umyłam zęby i ubrałam piżdżmę. Leżałam w łóżku i słuchałam muzyki. Nagle usłyszałam dźwięk smsa. Tak jak się mogłam spodziewać. Był od Justina. Napisał: Przepraszam cię. Ten pocałunek nie miał, żadnego znaczenia. Kocham cię, i zawsze będę kochał. Proszę wybacz mi! Ten kity wciskaj komuś innemu gwiazdorze! Usunęłam wszystkie sms od niego, i wsadziłam komórkę do biurka. Zamknełam oczy. Ja też zasługuje na miłość. Ale taka szczerą.

Ranek.

Obudził mnie dzwięk sms. Było ich… 50?? Wszystkie od Justina. Usunełam je wszystkie i wyłączyłam telefon. Ubrałam się tak. Na dworze był strasznie zimno. Zjadłam tosty oraz wypiłam gorącą czekoladę. Spakowałam wszystkie książki do torby, i poszłam do szkoły. Po drodze żałowałam, że zapomniałam o rękawiczkach. Gdy byłam na miejscu, poszłam do szafki zdjąć kurtkę. Poszłam do klasy w której będzie prowadzona Chemia. Gdy weszłam do klasy moim oczom ukazał się nie miły widok. Justin. Chyba będę musiała przenieść się do innej klasy. Bo w tedy nie będę musiała patrzeć na twarz która mnie zraniła. Usiadłam w ostatniej ławce razem z Tiffany. Lekcje minęły strasznie szybko, a na każde słowo Biebera skierowanego do mnie mówiła: Odwal się. Po lekcjach udałam się prosto do domu. Odrobiłam lekcje. Ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam drzwi, i oczywiście kogo zobczyłam. Justina z bukietem róż. Zamknełam mu drzwi przed nosem, ale on zatrzymał je nogą.
- Wynoś się z tond JB. Nie chcę cię w moim życiu. I tak wystarczająco mnie zraniłeś.
- Nel, proszę daj mi się wytłumaczyć! Proszę! – powiedział.
- Ty nie masz mi nic do wytłumaczenia! – powiedziałam rzucając w niego poduszką.
- Ja cię… - nie dokończył.
- Wynoś się! I nigdy nie wracaj. Chcę o tobie zapomnieć! – popchnęłam go w stronę drzwi, a bukiet spadł na ziemię. Zamknęłam drzwi,, a kwiaty wywaliłam do kubła na śmieci. Po policzkach spłynęły mi łzy. Szybko je wytarłam. Włączyłam telewizor, żeby zapomnieć oderwać się od rzeczywistości. Z czasem się uspokoiłam. Myślałam, że szybko pogodzę się ze stratą Justina, ale tak nie było. Ciągle gdy pojawiała się jego twarz, głos lub jaka kol wiek rzecz związana z nim w moich oczach pojawiały się łzy. To było o wiele trudniejsze niż myślała. To było tak cholernie trude, że najlepszym wyjściem było nie wychodzeniem z pokoju. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Muszę zadzwonić do Tiff, bo zaraz się zabiję. Tiffany pojawiła się po 10 minutach. Opowiedziała jej o całym zdarzeniu. Po 30 minutowym pocieszaniu poczułam się lepiej. Od tego płakania oczy mnie bolały. Chyba najlepszym rozwiązaniem był by sen. Pożegnałam się z moją przyjaciółką, i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i od razu zapadłam w długi głęboki sen.

3 godzin później.

Obudziłam się, była godzina 19. Zeszłam na dół.
- Cześć!
- Hej. Jak tam w szkole?? – spytała mama
- Wszystko ok.
- To dobrze. Chciałam ci powiedzieć, że Justin i jego mama pojawią się w piątek na kolacji.
- Mamo nie! Nie chcę siedzieć przy jednym stole z dupkiem który mnie zranił! – powiedziałam.
- Zranił? Ja nic o tym nie wiem! – powiedziałam. I opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. Powiedziała, że to bardzo smutne, pocieszała mnie itp.
- Nelly, przynajmniej zjedz kolację z nimi, a potem będziesz mogła iść do swojego pokoju. – powiedziała mama stanowczym tonem.
- Ok. Ale nie będę tam dłużej niż 20 minut. Zgoda?
- Zgoda – zgodziła się mama i mnie przytuliła. Zrobiłam sobie herbatę oraz płatki. Teraz wszytsko wydawało się inne.

4 dni później.
Normalnie świetnie! Dzisiaj pani Justynka Bieber wraz ze swoją mamą mają nas odwiedzić. Od jakiegoś czasu na Justina mówię Justyna. Mają pojawić się o 18. Bo pewnie Bimber musi pójść do łóżeczka przed 21. Obrażam go, ale tak wyładowuje swoje emocję i czuje się o wiele lepiej.

Godzinę później.

Godzina 17:00. Za godzinę 2 panie mają pojawić się na kolacji. Mama powiedziała, żebym ładnie się ubrała. Wzięłam pierwszą sukienkę która wisiała w szafie. Do niej kilka dodatków. >klik< Gdy zeszłam do kuchni mama właśnie przygotowywała różne potrawy.
- Kochanie, ja idę się przebrać, a ty niczego nie podjadaj! – powiedziała mama która wchodziła do swojego pokoju.
- Ta, taa jasne.. – powiedziałam. Usiadłam na kanapie. Czekałam, aż nadejdzie godzina 18. Każda sekunda i minuta przybliżała mnie do spotkania z Justyną. Zadzwonił dzwonek. Drzwi otworzyła mama, w nich stał Justin i jego mama. Na mojej twarzy widniała mina bez wyrazu.
- Dzień dobry Pattie! – moja mama chyba znała mamę Justynki.
- Cześć Julio!
- Hej Nelly! – powiedział Bieber
- Hej Justy.. Justin – prawie powiedziałam: Justynka. Wszyscy siedliśmy do stołu. Mama zrobiła spaghetti. Nie zbyt skomplikowane danie. Wszcy z wyjątkiem mnie zaczeli jeść. Ja tylko wędrowałam widelcem po talerzu. Gdy podniosłam wzrok znad talerza zobaczyłam Justina pochłaniającego swoją porcję.
- To jest bardzo dobre. Mogę dostać dokładki? – spytał się mojej mamy.
- Pewnie!
- Mamo nie musisz wstawać ja dam jemu swoją porcję. I to prosto po nos. – mówiąc „pod nos” znaczyło to dosłownie. Wziełam w ręce troche spaghetti i rzuciłam mu prosto w twarz (dedykacja dla Jessica:**) Obie mamy spojrzały na mnie potem, na brudasa, i znowu na mnie.
- Nel coś ty zrobiła?! Przeproś Justina, i zaprowadź do łazienki! – powiedziała mama.
- Sorry.. – rzuciłam – Do łazienki trzeba iść prosto, a potem w lewo?? Czy na pewno zrozumiałeś?? – spytałam z chytrym uśmieszkiem.
- Nie trzeba. – Justin spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, a ja to olałam. Usiadłam na krzesło i uśmiechnęłam się do mojej mamy i mamy Biebera. A one ciągle patrzyły na mnie z otwartą buzią.

Oczami Justina.
Jak ona mogła mi to zrobić. Przegieła. Z kąd do głowy przychodzą jej takie pomysły? Muszę z nią porozmawiać. Umyłem twarz oraz wytarłem ręcznikiem. W jadalni Nelly siedziała na krześle z kimś smsując.
- Choć! – pociągnąłem ją za rękę
- Zostaw mnie! – próbowała ściągnąć moją rękę z jej nadgarstka.
- Musimy szczerze pogadać! – powiedziałem.
- Szczerze?? Czyli jak??
- Musimy sobie wszystko wyjaśnić! – powiedziałem patrząc na nią.
- My nie mamy co wyjaśniać! Zdradziłeś mnie! Zerwałam z tobą! Koniec z nami! – powiedziała bardzo wkurzona. Opuściła pokój zanim zdąrzyłem ją zatrzymać.

Oczami Nelly.

Mam już tego wszystkiego dosyć. Ciągle chce wszystko wyjaśniać. Po prostu do niego nie dociera jak mogłam z nim zerwać. Jest debilem. Poszłam do łazienki. Usiadłam w kącie i zaczęłam cicho płakać. Ja ma już dostyć tego smutku, tych łez, Justina. To wszystko niszczy moje życie. Cały makijaż się mi rozmazał, ale nie przejmowałam się tym. Sięgnełam po nożyczki. Zamknełam oczy i poczułam jak krew leje się po mojej ręce…






Trochę smutne, ale takie jest życie. Zrobiłam nowy nagłówek. Podoba się.
Mam nadzieję, że będzie tutaj przynajmniej 12 komci.
Do następnego.!
Sasha.;*

piątek, 3 września 2010

Nowy bohater.


Mindy - 15 letnia dziewczyna. Stała się sławna dzięki serialowi: Słoneczna Sonny. Bieber z nią chodził dla większego rozgłosu. Pokazywał się z nią dlatego bo Nelly nie była sławna, a Mindy była bardzo dobrą i początkującą aktorką. Dopiero po chwili rozumie, że Justin jej nie kocha. Tak samo jak Nelly, zrywa z Bieberem. Choć przeżywa to mniej niż Nel.

czwartek, 2 września 2010

Rozdział 11.

3 miesiące później.

Z Justiniem jesteśmy razem już od 4 miesięcy. Nie mogę uwieżyć, że aż tyle mineło. Nudziło mi się więc ubrałam się tak i poszłam do Bibera. Zajeło mi to 5 minut. Furtka była otwarta tak samo drzwi. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie. Usłyszałam jakąś rozmowe. Usłyszałam dziewczęcy głos oraz głos... JB. Wyjżałam, przez okno zobaczyłam brunetkę i mojego chłopaka. Ona niego wrzeszczała, a on tylko się na nią gapił. Nagle ich usta się zblizyli. I nie mogłam w to uwieżyć on ją pocałował. Justin mnie zdradza??? To nie mogło do mnie dotrzeć. Ale jak?? Przecież mówił jaki jest we mnie zakochany. Porcja łez spłyneła mi po policzkach. Płakałam, aż moje oczy stały się zupełnie czerwone. Wyszłam trzaskając drzwiami krzynełam do niego:
- Ty świnio. Jak ty możesz mnie zdradzać. Ja cie kochałam i ufałam,a ty to wykorzystałeś! Nie chcę cię znać! Zmarnowałam 4 miesiące mojego życia! Nie odzywaj się do mnie. Chcę o tobie zapomnieć! Na zawsze!! - ostatnie słowa powiedziała najgłośniej jak umiałam.
- Ale kochanie... - zaczoł.
- Nie jestem kochanie, jestem Nelly. Nie odzywaj się już do mnie więcej. - Pobiegłam w stronę swojegom domu. Nie zatrzymywałam się. Napisałam sms do Tiff, żeby do mnie przyszła. Trudno mi było to zrobić bo ręka cały czas mi się trzęsła. Tiffany odpowiedziałaa, że zaraz przyjdzie. W ty czasie wziełam album i podarłam wszytskie nasze wspóle zdjęcia z Justinem. Potem aż do przyjścia mojej BFF wypłakiwałam się w poduszkę.

2 godziny później.

- Wszystko będzie dobrze zobaczysz! - Tiff próbowała mnie pocieszyć przez godzinę. Jak na razie nie udawało się. Liczyło się to, że przynajmnie próbowała. Nie mogę uwieżyć, że ten debil, idiota, świnia, pojebaniec (przepraaszam, za, że tyle brzydkich słów) mógł mnie zdradzić z tą.. tą dziwką. Jak on mógł! Jaka ja byłam głupia. Co ja sobie myślała, że wezmiemy ślub i wszystko będzie pięknie i fajnie. Mogłam się tego spodziewać po gwieździe, i ukachyn wielu dziewczyn na całym świecie. Ja go kochałam. A pozaty dlaczego to zrobił! Otarłam wszytskie łzy. Umyłam twarzy. I siadłam przy komputerze. Weszłam na portal na którym zamieszczają plotki o gwiazdach. Z wielkim oczami patrzyłam na artykuł:


JUSTIN BIBER ZRYWA ZE SWOJĄ NIE ZNANĄ DZIEWCZYNĄ! ALE JUŻ ZNALAZŁ SOBIE NASTĘPNĄ!



A niżej widniało zdjęcie z tą brunetką, jak ją całuje! To było okropne. Poczułam ukucie w sercu. I po policzu popłyneła mi pojedyńcza łza. Dostyć! Nie będę traciła już więcej łez przez tego debila. Nie jest tego wart. Wytarłam ręką cieknącą łzę. Nagle odezwała się Tiffany:
- Może powinnaś do niego pójść. Powie Ci prawdę co się stało.
- On nie musi mówić co się stało. Widziałam to na własne oczy. I napewno się nie przewidziałam! - nie chciałam wracać jeszcze raz do tego domu i słuchać jego żałósnych wytułmaczeń taki jak: Ten pocałunek nic nie znaczył! Ja kocham ciebie a nie ją! Tylko ty się liczysz! To ona mnie pocałowała,a nie ja ją!
- Myślę, że naprawdę powinnaś tam iść. A jak nie to cię tam zaciągnę! Dla twojego zdrowia psychicznego!
- Chyba będziesz musiała to zrobić bo ja do niego nie pójdę. . - powiedziała.
- Nie zrobie tego. Bo i tak będziesz się wyrywać. Więc prościej będzie tak. - i otorzyła drzwi w których stał Bieber.
- Spadaj, debilu. Nie chcę cię widzieć już więcej na oczy!!! - powiedziałam nie miłym tonem.
- Ale ja chcę wszystko naprawić.
- "Ale ja chcę wszytsko naprawić" - zaczełam go przedżeźniać. - Nia ma czego naprawiać. Zdradziłeś mnie z jakąś dziewczyną. Pocałowałeś ją. Więc lepiej wyjdź zanim się zdenerwuje!! - powiedziała odwracając się do niego plecami.
- Ale to nic nie znaczyło! -a nie mówiłam, że tak powie! - Ja kocham ciebie,a nie ją - no i znowu mam rację. Jestem bardzo przewidywalna.
- Wszystko co robisz nic nie znaczy! Możesz się całować ale to nic niez naczy. Możesz chodzić z nią na randki, ale to jic nie znaczy możecie być razem , ale to rówież by nic nie znaczyło! Jesteś gwiazdą, zawsze będziesz robił co ci każą goście z  wytwórni płytowej. Ty się nie zminisz. Nigdy!
- Ja się zmienie! Tylko daj mi szanse! - powiedział błagagalnym tonem.
- Nie chcę słyszeć więcej twoich żałosnych wytułmaczeń już nigdy, a teraz idź chcę o tobie na zawsze zapomnieć! - odpowiedziałam.
- Ale.. - nie zdążył nic powiedzieć bo strzeliłam go w policzek. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł.
- Co ty mu zrobiłaś?? Cały czas trzymał się za policzek. Uderzyłaś go? - spytała Tiffany wchodząc do pokoju.
- Tak. I dobrze mu tak. Może i go boli, ale mnie boli serce i to jesze bardziej...



***
A nie mówiłam, że nie będzie tak miło?? !! Ten rozdział nie zabardzo mi się udał mogło być lepiej mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba!
12 rozdział pojawi się jutro lub w sobotę! Chcę zrobić 2 część, tak od 25 rozdziału. Jeszcze pomyśle.
Pozdrowionka.;)
Do następnego.;*
Sasha.;*