czwartek, 2 września 2010

Rozdział 11.

3 miesiące później.

Z Justiniem jesteśmy razem już od 4 miesięcy. Nie mogę uwieżyć, że aż tyle mineło. Nudziło mi się więc ubrałam się tak i poszłam do Bibera. Zajeło mi to 5 minut. Furtka była otwarta tak samo drzwi. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie. Usłyszałam jakąś rozmowe. Usłyszałam dziewczęcy głos oraz głos... JB. Wyjżałam, przez okno zobaczyłam brunetkę i mojego chłopaka. Ona niego wrzeszczała, a on tylko się na nią gapił. Nagle ich usta się zblizyli. I nie mogłam w to uwieżyć on ją pocałował. Justin mnie zdradza??? To nie mogło do mnie dotrzeć. Ale jak?? Przecież mówił jaki jest we mnie zakochany. Porcja łez spłyneła mi po policzkach. Płakałam, aż moje oczy stały się zupełnie czerwone. Wyszłam trzaskając drzwiami krzynełam do niego:
- Ty świnio. Jak ty możesz mnie zdradzać. Ja cie kochałam i ufałam,a ty to wykorzystałeś! Nie chcę cię znać! Zmarnowałam 4 miesiące mojego życia! Nie odzywaj się do mnie. Chcę o tobie zapomnieć! Na zawsze!! - ostatnie słowa powiedziała najgłośniej jak umiałam.
- Ale kochanie... - zaczoł.
- Nie jestem kochanie, jestem Nelly. Nie odzywaj się już do mnie więcej. - Pobiegłam w stronę swojegom domu. Nie zatrzymywałam się. Napisałam sms do Tiff, żeby do mnie przyszła. Trudno mi było to zrobić bo ręka cały czas mi się trzęsła. Tiffany odpowiedziałaa, że zaraz przyjdzie. W ty czasie wziełam album i podarłam wszytskie nasze wspóle zdjęcia z Justinem. Potem aż do przyjścia mojej BFF wypłakiwałam się w poduszkę.

2 godziny później.

- Wszystko będzie dobrze zobaczysz! - Tiff próbowała mnie pocieszyć przez godzinę. Jak na razie nie udawało się. Liczyło się to, że przynajmnie próbowała. Nie mogę uwieżyć, że ten debil, idiota, świnia, pojebaniec (przepraaszam, za, że tyle brzydkich słów) mógł mnie zdradzić z tą.. tą dziwką. Jak on mógł! Jaka ja byłam głupia. Co ja sobie myślała, że wezmiemy ślub i wszystko będzie pięknie i fajnie. Mogłam się tego spodziewać po gwieździe, i ukachyn wielu dziewczyn na całym świecie. Ja go kochałam. A pozaty dlaczego to zrobił! Otarłam wszytskie łzy. Umyłam twarzy. I siadłam przy komputerze. Weszłam na portal na którym zamieszczają plotki o gwiazdach. Z wielkim oczami patrzyłam na artykuł:


JUSTIN BIBER ZRYWA ZE SWOJĄ NIE ZNANĄ DZIEWCZYNĄ! ALE JUŻ ZNALAZŁ SOBIE NASTĘPNĄ!



A niżej widniało zdjęcie z tą brunetką, jak ją całuje! To było okropne. Poczułam ukucie w sercu. I po policzu popłyneła mi pojedyńcza łza. Dostyć! Nie będę traciła już więcej łez przez tego debila. Nie jest tego wart. Wytarłam ręką cieknącą łzę. Nagle odezwała się Tiffany:
- Może powinnaś do niego pójść. Powie Ci prawdę co się stało.
- On nie musi mówić co się stało. Widziałam to na własne oczy. I napewno się nie przewidziałam! - nie chciałam wracać jeszcze raz do tego domu i słuchać jego żałósnych wytułmaczeń taki jak: Ten pocałunek nic nie znaczył! Ja kocham ciebie a nie ją! Tylko ty się liczysz! To ona mnie pocałowała,a nie ja ją!
- Myślę, że naprawdę powinnaś tam iść. A jak nie to cię tam zaciągnę! Dla twojego zdrowia psychicznego!
- Chyba będziesz musiała to zrobić bo ja do niego nie pójdę. . - powiedziała.
- Nie zrobie tego. Bo i tak będziesz się wyrywać. Więc prościej będzie tak. - i otorzyła drzwi w których stał Bieber.
- Spadaj, debilu. Nie chcę cię widzieć już więcej na oczy!!! - powiedziałam nie miłym tonem.
- Ale ja chcę wszystko naprawić.
- "Ale ja chcę wszytsko naprawić" - zaczełam go przedżeźniać. - Nia ma czego naprawiać. Zdradziłeś mnie z jakąś dziewczyną. Pocałowałeś ją. Więc lepiej wyjdź zanim się zdenerwuje!! - powiedziała odwracając się do niego plecami.
- Ale to nic nie znaczyło! -a nie mówiłam, że tak powie! - Ja kocham ciebie,a nie ją - no i znowu mam rację. Jestem bardzo przewidywalna.
- Wszystko co robisz nic nie znaczy! Możesz się całować ale to nic niez naczy. Możesz chodzić z nią na randki, ale to jic nie znaczy możecie być razem , ale to rówież by nic nie znaczyło! Jesteś gwiazdą, zawsze będziesz robił co ci każą goście z  wytwórni płytowej. Ty się nie zminisz. Nigdy!
- Ja się zmienie! Tylko daj mi szanse! - powiedział błagagalnym tonem.
- Nie chcę słyszeć więcej twoich żałosnych wytułmaczeń już nigdy, a teraz idź chcę o tobie na zawsze zapomnieć! - odpowiedziałam.
- Ale.. - nie zdążył nic powiedzieć bo strzeliłam go w policzek. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł.
- Co ty mu zrobiłaś?? Cały czas trzymał się za policzek. Uderzyłaś go? - spytała Tiffany wchodząc do pokoju.
- Tak. I dobrze mu tak. Może i go boli, ale mnie boli serce i to jesze bardziej...



***
A nie mówiłam, że nie będzie tak miło?? !! Ten rozdział nie zabardzo mi się udał mogło być lepiej mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba!
12 rozdział pojawi się jutro lub w sobotę! Chcę zrobić 2 część, tak od 25 rozdziału. Jeszcze pomyśle.
Pozdrowionka.;)
Do następnego.;*
Sasha.;*


3 komentarze:

  1. S
    U
    P
    E
    R
    !
    !
    !

    T
    en

    roz
    dzia
    ł jes
    t najl
    epszy!!
    Taki...s
    mutny, lu
    bię takie,
    ale nie lub
    ię jak tak j
    est przez cał
    y czas najlepi
    ej jeżeli mieśc
    i się między 2 r
    ozdziałami a trze
    ma. Niech później J
    ustin jeszcze raz sp
    róbuje przeprosić ją, ale jej nie będzie w domu, ale zamiast jej będzie w domu Tif i niech powie, że ona nie chciała a potem wejdzie i...
    sama wymyśl! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze raz napisz swój pomysł bo nie rozumiem!

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz, a na twarzy Sashy pojawi się rogal!
Im więcej komentarzy tym rozdział się szybciej pojawi ;)