niedziela, 3 października 2010

Rozdział 13.

- Nelly! - słyszałam niewyraźny głos Justina. Co on tu kurwa robi? Chce mnie jeszcze bardziej dobić?? Jak tak to mus ię udało. Huj z nim. Poczułam jak zawiązuje mi coś na ręce. Co on cholera robi?? Chce mnie uratować! Bohater się znalazł. Ale teraz wiem, że mu na mnie przynajmniej trochę zależy. Ale czy to teraz coś zmienia?? Raczej nie. Otworzyłam powoli oczy. Otworzyłam powoli oczy zobaczyłam zamazaną twarz "obrońcy mojego życia". Po chwili zaczełam normalnie widzieć.
- Po co tyś to zrobiła? - spytał.
- Bo kurwa życie mi się wali. A to wysztko dzięki tobie! - odpowiedziała, ze łzami w oczach.
- To niby jest moja wina, że nei chcesz mi wybaczyć?? - spytał.
- Haha. Śmieszne. ja mam ci wybaczyć?? Niby jak? Zdradziłeś mnie! To koniec Justin. Koniec NAS! Może i było nam razem dobrze, ale to już mineło! Nie istnieje! Dla mnie! - odpowiedziałam. Wstałam, podeszłam do apteczki i wyjełam wodę utlenioną. Przemyłam sobie, ranę i owinełam bandarzem.
- Nel, ja cię kocham i nic tego nie zmieni. Nawet ta zasrana Mandy, prosze daj mi szansę. Jedną jedyną szansę! Wiem, że to co zrobiłem, było hamskie, nie odpowienie, głupie i to się już nigdy nie powtórzy. Przepraszam. - powiedział.
- Ty myślisz, że te przeprosiny, i inne słowa wszytsko załatwią? - spytałam. Justin przytaknął. - Otóż się mylisz. - zatrzasnełam mu drzwi przed nosem. Pobiegłam do pokoju. Zmyłam zamazany makijaż, i go potem poprawiłam, ubrałam czarny sweter, żeby nie było widać bandażu. Zeszłam na dół jakby nic się nie stało. Ominełam jadalnie, i poszłam do salonu.

3 godziny później.

Moje życie się wali. I wszystko przez jednego debila. Gdybym mogła cofnąć czas, napewno wybrała bym inną drogę niż tą, którą poszłam. Nigdy mu nie wybaczę, co zrobił! Jako mała dziewczynka zawsze marzyłam, że wyjdę za mąż, będę miała 2 dzieci i wszytsko będzie dobrze. To tylko dziecinna naiwność. Nie wiem co robić. To wszytko jest chore. Naprawde. Nie wiem czy ja kedy kolwiek stane się normalną osobą.

2 godziny później.

Jestem wykończona, że chyba zaraz padne. Pobiegłam szybko do pokoju i bez zmainy ubrań poszłam spać.

Następny dzień.

Wstałam i ubrałam na siebie kilka przypadkowych ciuchów. Miała w dupie jak wyglądam. Zrobiłam kucyka, i poszła wszamać śnaidanie. Zjadłam płatki. przypomniała mi się pewna piosenka.


With you,
With you,
I wish we had another time,
I wish we had another place...

Now Romeo & Juliet,
They could never felt the way we felt,
Bonnie & Clyde,
Never had the highlight,
We do,
We do...



You and i both know it can't work,
It's all fun and games,
'til someone gets hurt,
And i don't,
I won't let that be you...


Now you don't wanna let go,
And i don't wanna let you know,
There might be something real between us two, who knew?
Now we don't wanna fall but,
We're tripping in our hearts and it's reckless and clumsy,
'cause i know you can't love me here...


I wish we had another time,
I wish we had another place,
But everything we have is stuck in the moment,
And there's nothing my heart can do (Can Do),
To fight with time and space 'cause,
I'm still stuck in the moment with you...

See like Adam & Eve,
Tragedy was a destiny,
Like Sunny & Cher,
I don't care,
I got you baby...



See we both,

Fightin' every inch of our fiber,
'cause in a way,
It's gonna end right but,
We are both too foolish to stop...



Now you don't wanna let go,
And i don't wanna let you know,
There might be something real between us two, who knew?
And we don't wanna fall but,
We're tripping in our hearts and it's reckless and clumsy,
And i know you can't love me here...



I wish we had another time,
I wish we had another place,
But everything we have is stuck in the moment,
And there's nothing my heart can do (Can Do),
To fight with time and space 'cause,
I'm still stuck in the moment with you...


See like,
Just because this cold cold world saying we can't be,
Baby, we both have the right to decide we,
And i ain't with it,
And i don't wanna be so old and grey,
And it isn't 'bout these better days,
But convince just telling us to let go,
So we'll never know...



***
Przepraszam za tą długą przerwę.
To się zmieni jeśli tuttaj będzie przynajmniej 9 komci.
Do następnego. !
Sasha.;*

wtorek, 7 września 2010

Rozdział 12 - Zmieniony

Patrzyłam jak Justin znika w głąb ulicy. Nie byłam w stanie mu tego wybaczyć. I nie wiem czy mu kiedykolwiek wybaczę. Był miłością mojego życia. Tak samo myślałam o Davidzie. A tak samo jak Bieber zdradzał mnie z inną. Czy ja jestem, aż taka nudna. Z jakiegoś powodu musiał znaleźć sobie inną. Wygląd, charakter. Co mu się we mnie nie podobało. Może dlatego, że nie byłam sławna?? Tego nigdy nie odgadnę. Czuję się jak roślina której nikt nie może pomóc. Bo na złamane serce nie ma lekarstwa. Jak prawie każda nastolatka chcę znaleźć prawdziwą miłość. Ale teraz wiem, że nie może to być jakiś gwiazdor. Tylko zwykły normalny człowiek. Tak będzie najlepiej.


2 godziny później.

Jest już wieczór. Jestem zmęczona. Umyję się i pójdę do łóżka. Napuściłam ciepłej wody do wanny, oraz pianę. Leżałam tak z 30 minut. Ubrałam ręcznik, posmarowałam się balsamem cytrynowym, umyłam zęby i ubrałam piżdżmę. Leżałam w łóżku i słuchałam muzyki. Nagle usłyszałam dźwięk smsa. Tak jak się mogłam spodziewać. Był od Justina. Napisał: Przepraszam cię. Ten pocałunek nie miał, żadnego znaczenia. Kocham cię, i zawsze będę kochał. Proszę wybacz mi! Ten kity wciskaj komuś innemu gwiazdorze! Usunęłam wszystkie sms od niego, i wsadziłam komórkę do biurka. Zamknełam oczy. Ja też zasługuje na miłość. Ale taka szczerą.

Ranek.

Obudził mnie dzwięk sms. Było ich… 50?? Wszystkie od Justina. Usunełam je wszystkie i wyłączyłam telefon. Ubrałam się tak. Na dworze był strasznie zimno. Zjadłam tosty oraz wypiłam gorącą czekoladę. Spakowałam wszystkie książki do torby, i poszłam do szkoły. Po drodze żałowałam, że zapomniałam o rękawiczkach. Gdy byłam na miejscu, poszłam do szafki zdjąć kurtkę. Poszłam do klasy w której będzie prowadzona Chemia. Gdy weszłam do klasy moim oczom ukazał się nie miły widok. Justin. Chyba będę musiała przenieść się do innej klasy. Bo w tedy nie będę musiała patrzeć na twarz która mnie zraniła. Usiadłam w ostatniej ławce razem z Tiffany. Lekcje minęły strasznie szybko, a na każde słowo Biebera skierowanego do mnie mówiła: Odwal się. Po lekcjach udałam się prosto do domu. Odrobiłam lekcje. Ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam drzwi, i oczywiście kogo zobczyłam. Justina z bukietem róż. Zamknełam mu drzwi przed nosem, ale on zatrzymał je nogą.
- Wynoś się z tond JB. Nie chcę cię w moim życiu. I tak wystarczająco mnie zraniłeś.
- Nel, proszę daj mi się wytłumaczyć! Proszę! – powiedział.
- Ty nie masz mi nic do wytłumaczenia! – powiedziałam rzucając w niego poduszką.
- Ja cię… - nie dokończył.
- Wynoś się! I nigdy nie wracaj. Chcę o tobie zapomnieć! – popchnęłam go w stronę drzwi, a bukiet spadł na ziemię. Zamknęłam drzwi,, a kwiaty wywaliłam do kubła na śmieci. Po policzkach spłynęły mi łzy. Szybko je wytarłam. Włączyłam telewizor, żeby zapomnieć oderwać się od rzeczywistości. Z czasem się uspokoiłam. Myślałam, że szybko pogodzę się ze stratą Justina, ale tak nie było. Ciągle gdy pojawiała się jego twarz, głos lub jaka kol wiek rzecz związana z nim w moich oczach pojawiały się łzy. To było o wiele trudniejsze niż myślała. To było tak cholernie trude, że najlepszym wyjściem było nie wychodzeniem z pokoju. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Muszę zadzwonić do Tiff, bo zaraz się zabiję. Tiffany pojawiła się po 10 minutach. Opowiedziała jej o całym zdarzeniu. Po 30 minutowym pocieszaniu poczułam się lepiej. Od tego płakania oczy mnie bolały. Chyba najlepszym rozwiązaniem był by sen. Pożegnałam się z moją przyjaciółką, i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i od razu zapadłam w długi głęboki sen.

3 godzin później.

Obudziłam się, była godzina 19. Zeszłam na dół.
- Cześć!
- Hej. Jak tam w szkole?? – spytała mama
- Wszystko ok.
- To dobrze. Chciałam ci powiedzieć, że Justin i jego mama pojawią się w piątek na kolacji.
- Mamo nie! Nie chcę siedzieć przy jednym stole z dupkiem który mnie zranił! – powiedziałam.
- Zranił? Ja nic o tym nie wiem! – powiedziałam. I opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. Powiedziała, że to bardzo smutne, pocieszała mnie itp.
- Nelly, przynajmniej zjedz kolację z nimi, a potem będziesz mogła iść do swojego pokoju. – powiedziała mama stanowczym tonem.
- Ok. Ale nie będę tam dłużej niż 20 minut. Zgoda?
- Zgoda – zgodziła się mama i mnie przytuliła. Zrobiłam sobie herbatę oraz płatki. Teraz wszytsko wydawało się inne.

4 dni później.
Normalnie świetnie! Dzisiaj pani Justynka Bieber wraz ze swoją mamą mają nas odwiedzić. Od jakiegoś czasu na Justina mówię Justyna. Mają pojawić się o 18. Bo pewnie Bimber musi pójść do łóżeczka przed 21. Obrażam go, ale tak wyładowuje swoje emocję i czuje się o wiele lepiej.

Godzinę później.

Godzina 17:00. Za godzinę 2 panie mają pojawić się na kolacji. Mama powiedziała, żebym ładnie się ubrała. Wzięłam pierwszą sukienkę która wisiała w szafie. Do niej kilka dodatków. >klik< Gdy zeszłam do kuchni mama właśnie przygotowywała różne potrawy.
- Kochanie, ja idę się przebrać, a ty niczego nie podjadaj! – powiedziała mama która wchodziła do swojego pokoju.
- Ta, taa jasne.. – powiedziałam. Usiadłam na kanapie. Czekałam, aż nadejdzie godzina 18. Każda sekunda i minuta przybliżała mnie do spotkania z Justyną. Zadzwonił dzwonek. Drzwi otworzyła mama, w nich stał Justin i jego mama. Na mojej twarzy widniała mina bez wyrazu.
- Dzień dobry Pattie! – moja mama chyba znała mamę Justynki.
- Cześć Julio!
- Hej Nelly! – powiedział Bieber
- Hej Justy.. Justin – prawie powiedziałam: Justynka. Wszyscy siedliśmy do stołu. Mama zrobiła spaghetti. Nie zbyt skomplikowane danie. Wszcy z wyjątkiem mnie zaczeli jeść. Ja tylko wędrowałam widelcem po talerzu. Gdy podniosłam wzrok znad talerza zobaczyłam Justina pochłaniającego swoją porcję.
- To jest bardzo dobre. Mogę dostać dokładki? – spytał się mojej mamy.
- Pewnie!
- Mamo nie musisz wstawać ja dam jemu swoją porcję. I to prosto po nos. – mówiąc „pod nos” znaczyło to dosłownie. Wziełam w ręce troche spaghetti i rzuciłam mu prosto w twarz (dedykacja dla Jessica:**) Obie mamy spojrzały na mnie potem, na brudasa, i znowu na mnie.
- Nel coś ty zrobiła?! Przeproś Justina, i zaprowadź do łazienki! – powiedziała mama.
- Sorry.. – rzuciłam – Do łazienki trzeba iść prosto, a potem w lewo?? Czy na pewno zrozumiałeś?? – spytałam z chytrym uśmieszkiem.
- Nie trzeba. – Justin spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, a ja to olałam. Usiadłam na krzesło i uśmiechnęłam się do mojej mamy i mamy Biebera. A one ciągle patrzyły na mnie z otwartą buzią.

Oczami Justina.
Jak ona mogła mi to zrobić. Przegieła. Z kąd do głowy przychodzą jej takie pomysły? Muszę z nią porozmawiać. Umyłem twarz oraz wytarłem ręcznikiem. W jadalni Nelly siedziała na krześle z kimś smsując.
- Choć! – pociągnąłem ją za rękę
- Zostaw mnie! – próbowała ściągnąć moją rękę z jej nadgarstka.
- Musimy szczerze pogadać! – powiedziałem.
- Szczerze?? Czyli jak??
- Musimy sobie wszystko wyjaśnić! – powiedziałem patrząc na nią.
- My nie mamy co wyjaśniać! Zdradziłeś mnie! Zerwałam z tobą! Koniec z nami! – powiedziała bardzo wkurzona. Opuściła pokój zanim zdąrzyłem ją zatrzymać.

Oczami Nelly.

Mam już tego wszystkiego dosyć. Ciągle chce wszystko wyjaśniać. Po prostu do niego nie dociera jak mogłam z nim zerwać. Jest debilem. Poszłam do łazienki. Usiadłam w kącie i zaczęłam cicho płakać. Ja ma już dostyć tego smutku, tych łez, Justina. To wszystko niszczy moje życie. Cały makijaż się mi rozmazał, ale nie przejmowałam się tym. Sięgnełam po nożyczki. Zamknełam oczy i poczułam jak krew leje się po mojej ręce…






Trochę smutne, ale takie jest życie. Zrobiłam nowy nagłówek. Podoba się.
Mam nadzieję, że będzie tutaj przynajmniej 12 komci.
Do następnego.!
Sasha.;*

piątek, 3 września 2010

Nowy bohater.


Mindy - 15 letnia dziewczyna. Stała się sławna dzięki serialowi: Słoneczna Sonny. Bieber z nią chodził dla większego rozgłosu. Pokazywał się z nią dlatego bo Nelly nie była sławna, a Mindy była bardzo dobrą i początkującą aktorką. Dopiero po chwili rozumie, że Justin jej nie kocha. Tak samo jak Nelly, zrywa z Bieberem. Choć przeżywa to mniej niż Nel.

czwartek, 2 września 2010

Rozdział 11.

3 miesiące później.

Z Justiniem jesteśmy razem już od 4 miesięcy. Nie mogę uwieżyć, że aż tyle mineło. Nudziło mi się więc ubrałam się tak i poszłam do Bibera. Zajeło mi to 5 minut. Furtka była otwarta tak samo drzwi. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie. Usłyszałam jakąś rozmowe. Usłyszałam dziewczęcy głos oraz głos... JB. Wyjżałam, przez okno zobaczyłam brunetkę i mojego chłopaka. Ona niego wrzeszczała, a on tylko się na nią gapił. Nagle ich usta się zblizyli. I nie mogłam w to uwieżyć on ją pocałował. Justin mnie zdradza??? To nie mogło do mnie dotrzeć. Ale jak?? Przecież mówił jaki jest we mnie zakochany. Porcja łez spłyneła mi po policzkach. Płakałam, aż moje oczy stały się zupełnie czerwone. Wyszłam trzaskając drzwiami krzynełam do niego:
- Ty świnio. Jak ty możesz mnie zdradzać. Ja cie kochałam i ufałam,a ty to wykorzystałeś! Nie chcę cię znać! Zmarnowałam 4 miesiące mojego życia! Nie odzywaj się do mnie. Chcę o tobie zapomnieć! Na zawsze!! - ostatnie słowa powiedziała najgłośniej jak umiałam.
- Ale kochanie... - zaczoł.
- Nie jestem kochanie, jestem Nelly. Nie odzywaj się już do mnie więcej. - Pobiegłam w stronę swojegom domu. Nie zatrzymywałam się. Napisałam sms do Tiff, żeby do mnie przyszła. Trudno mi było to zrobić bo ręka cały czas mi się trzęsła. Tiffany odpowiedziałaa, że zaraz przyjdzie. W ty czasie wziełam album i podarłam wszytskie nasze wspóle zdjęcia z Justinem. Potem aż do przyjścia mojej BFF wypłakiwałam się w poduszkę.

2 godziny później.

- Wszystko będzie dobrze zobaczysz! - Tiff próbowała mnie pocieszyć przez godzinę. Jak na razie nie udawało się. Liczyło się to, że przynajmnie próbowała. Nie mogę uwieżyć, że ten debil, idiota, świnia, pojebaniec (przepraaszam, za, że tyle brzydkich słów) mógł mnie zdradzić z tą.. tą dziwką. Jak on mógł! Jaka ja byłam głupia. Co ja sobie myślała, że wezmiemy ślub i wszystko będzie pięknie i fajnie. Mogłam się tego spodziewać po gwieździe, i ukachyn wielu dziewczyn na całym świecie. Ja go kochałam. A pozaty dlaczego to zrobił! Otarłam wszytskie łzy. Umyłam twarzy. I siadłam przy komputerze. Weszłam na portal na którym zamieszczają plotki o gwiazdach. Z wielkim oczami patrzyłam na artykuł:


JUSTIN BIBER ZRYWA ZE SWOJĄ NIE ZNANĄ DZIEWCZYNĄ! ALE JUŻ ZNALAZŁ SOBIE NASTĘPNĄ!



A niżej widniało zdjęcie z tą brunetką, jak ją całuje! To było okropne. Poczułam ukucie w sercu. I po policzu popłyneła mi pojedyńcza łza. Dostyć! Nie będę traciła już więcej łez przez tego debila. Nie jest tego wart. Wytarłam ręką cieknącą łzę. Nagle odezwała się Tiffany:
- Może powinnaś do niego pójść. Powie Ci prawdę co się stało.
- On nie musi mówić co się stało. Widziałam to na własne oczy. I napewno się nie przewidziałam! - nie chciałam wracać jeszcze raz do tego domu i słuchać jego żałósnych wytułmaczeń taki jak: Ten pocałunek nic nie znaczył! Ja kocham ciebie a nie ją! Tylko ty się liczysz! To ona mnie pocałowała,a nie ja ją!
- Myślę, że naprawdę powinnaś tam iść. A jak nie to cię tam zaciągnę! Dla twojego zdrowia psychicznego!
- Chyba będziesz musiała to zrobić bo ja do niego nie pójdę. . - powiedziała.
- Nie zrobie tego. Bo i tak będziesz się wyrywać. Więc prościej będzie tak. - i otorzyła drzwi w których stał Bieber.
- Spadaj, debilu. Nie chcę cię widzieć już więcej na oczy!!! - powiedziałam nie miłym tonem.
- Ale ja chcę wszystko naprawić.
- "Ale ja chcę wszytsko naprawić" - zaczełam go przedżeźniać. - Nia ma czego naprawiać. Zdradziłeś mnie z jakąś dziewczyną. Pocałowałeś ją. Więc lepiej wyjdź zanim się zdenerwuje!! - powiedziała odwracając się do niego plecami.
- Ale to nic nie znaczyło! -a nie mówiłam, że tak powie! - Ja kocham ciebie,a nie ją - no i znowu mam rację. Jestem bardzo przewidywalna.
- Wszystko co robisz nic nie znaczy! Możesz się całować ale to nic niez naczy. Możesz chodzić z nią na randki, ale to jic nie znaczy możecie być razem , ale to rówież by nic nie znaczyło! Jesteś gwiazdą, zawsze będziesz robił co ci każą goście z  wytwórni płytowej. Ty się nie zminisz. Nigdy!
- Ja się zmienie! Tylko daj mi szanse! - powiedział błagagalnym tonem.
- Nie chcę słyszeć więcej twoich żałosnych wytułmaczeń już nigdy, a teraz idź chcę o tobie na zawsze zapomnieć! - odpowiedziałam.
- Ale.. - nie zdążył nic powiedzieć bo strzeliłam go w policzek. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł.
- Co ty mu zrobiłaś?? Cały czas trzymał się za policzek. Uderzyłaś go? - spytała Tiffany wchodząc do pokoju.
- Tak. I dobrze mu tak. Może i go boli, ale mnie boli serce i to jesze bardziej...



***
A nie mówiłam, że nie będzie tak miło?? !! Ten rozdział nie zabardzo mi się udał mogło być lepiej mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba!
12 rozdział pojawi się jutro lub w sobotę! Chcę zrobić 2 część, tak od 25 rozdziału. Jeszcze pomyśle.
Pozdrowionka.;)
Do następnego.;*
Sasha.;*


sobota, 28 sierpnia 2010

Rozdział 10.

2 później.

Wydaje mi się, że już mineło 5 godzin. Mam nadzieję, że już za chwilę się obudzę. I wszyscy będą mogli być spokojni. Spróbowałam otworzyć oczy, 1 i 2 raz się nie udał. Do trzech razy sztuka! Postarałam się jak najbardziej mogłam. I ujżałam przed sobą niebieski sufit. A potem głos.
- Nelly, ty żyjeszcz - powiedział Justin. A gdy obróciłam głowę, zobaczyłam uśmiech.
- Proszę, nie wołaj lekarzy. Chcę chwilę spędzić z tobą. - powiedziałam z trudem.
- Dobrze. Pamiętasz co się stało 2 tygodnie temu?? - spytał.
- Pamiętam tylko pisk opon, i twój krzyk. Nic więcej.
- Aha. Zobacz co ci kupiłem. - i pokazał złotą branstoletkę na mojej ręcę. Było to serduszko z napisem J + N = < 33.
- Dziękuję. Jes śliczne. Nigdy tego nie zdejmę -z dużym wysiłkiem podniosłam się i go pocałowała.
- Proszę. - odpowiedział.
- Teraz już możesz już zawołać lekarzy - powiedziałam i Justin poszedł w stronę drzwi. Po chwili lekarze, Tiffany, mama, Bieber oraz Lekarze pojawili się. Odłączali mnie. A mama nie mogła przestać mnie całować i przytulać, tak samo jak Tiff.
- Panno White, może pani opuścić szpital za godzinę. - poinformował mnie lekarz. Wreszcie. Czekałam na ten dzień już z 2 tygodnie..
- Nelly, ubrania masz w torbie. Jak chcesz to się ubierz. Przytaknełam. Gdy już wszyscy wyszli poszłam do łazienki się przebrać. Gdy byłam gotowa wyglądam tak. Gdy wyszłam, Justin siedział na łóżku i gapił się w podłogę. Gdy na mnie spojżał powiedział:
- Wow! Wyglądasz ślicznie.
- Dzięki. Przegapiliśmy bal.
- No... - odpowiedział. - Nie koniecznie - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Co wymyśliłeś?? - spytałam patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- Zobaczysz. Przyjdź na plażę o zachodzie słońca. Dzisiaj. Będę czekał.
- Co wymyśliłeś?? - spytałam.
- Zobaczysz - na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek i zaczoł ruszać brwiam.
- Ok. Przyjdę. - zgodziłam się.
- Dzięki. Do zobaczenia. - pocałował mnie namiętnie i odszedł.
- Do zobaczenia. pożegnałam się i poszłam do auta mojej mamy. Wracaliśmy jakieś 10 minut. Była godzina 17:43. Za niedługo miał być na plaży. Pobiegłam do pokoju. I mineło około godzina zanim byłam gotowa. Końcowy efekt był taki. Trochę pofalowałam włosy. Na ręcę miałam oczywiście łańcuszek od Justina. Zachód słońca zaczynał się około 20 (dokładnie nie wiem o której). Więc jeszcze miałam trochę czasu. Poglądałam trochę na YT filiki Biebera. Porozmawiałam trochę z Tiffany. Już czas było udać się na plażę. Zeszłam na dół.
- Ślicznie wyglądasz! Gdzie się wybierasz?? - powiedziała mama.
- Dzięki. Justin ma jakąś dla mnie jakąś niespodziankę.
- Życzę ci miłego wieczoru, Nely!
- Dziękuję mamo! - przytuliłam się do mamy.
- Pa. - pożegnała się.
- Pa - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi. Do plaży szło się 15 minut. Wiele ludzi patrzyło się na mnie a nie którzy szeptali: Popatrz to nowa dziewczyna tego sławnego Justina Biebera.
Przynajmniej nikt nie nazywał mnie: dziwką itp. Trochę mnie denerwowały te spojżenia i szepty. Ale potem się przyzwyczajiłam. Gdy byłam na miejscu zobaczyłam Justina. Wyglądał tak.
- Wyglądasz świetnie. Zresztą jak zawsze. - odpowiedział i mnie pocałował.
- Dzięki. Ty też. - uśmiechnełam się.
- Czy mogę? - spytał.
- Pewnie. - i szeroko się uśmiechnełam. Złapał mnie w tali, a ja położyłam mu ręce na ramionach. Po chwili usłyszałam śpiew Justina.



I close my eyes, I see me and you at the prom, we've both been waiting so long for this day to come, now that it's here.
let's make it special.(I'm here tonight) There's so many thoughts on my mind, the dj's playin' my favourite song
(favourite song) no chaperones (no chaperones), this could be the night of your dreams.



Only if you give, give the first dance to me. Girl,I promise i'll be gentle and we gotta do it slowly.
If you give, give the first dance to me. I'm gon' cherish every moment, this only happens once, once in a lifetime.



I couldn't ask for more, we're rockin' back and forth under the disco ball, we're the only ones on the floor.

(I'm here tonight) There's so many thoughts on my mind, the dj's playin' my favourite song (favourite song) now i'm all alone
(all alone) here's the opportunity



Only if you give, give the first dance to me. Girl,I promise i'll be gentle and we gotta do it slowly.
If you give, give the first dance to me. I'm gon' cherish every moment, this only happens once, once in a lifetime.


everybody says that we look cute together, let's make this a night the two of us remember. No teachers around
to see us dancing close, i'm telling you our parents will never know.Before the lights go up and the music turns off
that's the perfect time for me taste your lip gloss.Your glass slippers and my hand right here, we'll make it before the clock strikes nine


Only if you give, give the first dance to me. Girl,I promise i'll be gentle and we gotta do it slowly.
If you give, give the first dance to me. I'm gon' cherish every moment, this only happens once, once in a lifetime.




- Wow! To było świetne. - pochwaliłami położyłam głowę na jego ramieniu.
- Dzięki. Napisałem to dla ciebie! 
- Jesteś cudowny. Dziękuję, za tą piosenkę i za najlepszy wieczór mojego życia. - pocałowałam go namiętnie.
- Dla ciebie wszystko. - całowaliśmy się jeszcze z 5 minut. Nie odrywałam wzroku od jego czekoladowych, hipnotyzujących oczu. Chciałam, żeby czas stanoł w miejscu. Czułam, żew tej chwili na Ziemi jesteśmy tylko Justin i ja. Kochałam go. Zakochiwałam się w nim codziennie.

Oczami Justina.

Była taka piękna. Nie chciałem jej stracić. Była zbyt ważna, żeby ją opuścić. Teraz będzie dla mnie najważniejsza.



***
No i mamy 10 rozdział. Okrągła liczba.Na końcu był romantycznie, ale niestety w krótce to się zmieni. Mam nadzieję, że nie był to taki słitaśny rozdział. Dzięki za wszystkie komentarze.
Do następnego.!
Sasha.;*

piątek, 27 sierpnia 2010

Rozdział 9.

...Był do David. Mój były. Skąd on się tutaj wziął. I jak dowiedział się, że leże tutaj w tym szpitalu. Dziwne. Jakbym mogła się poruszyć do nie wiem co bym mu zrobiła. Chodziłam z nim 3 miesiące. Kochałam go, ale on za moimi plecami flirtował z jakimiś dziwkami. Zerwał ze mną bo wolał Victorie. Bogatego plastkia. Nie mogłam się z tym pogodzić. Opuściłam się  w nauce. nic już dla mnie nie miało sensu. Ale dzięki Tiffany to nie trwało za długo. Gdzieś około miesiąca. Dała bym wszystko, żeby odzyskać te 3 zmarnowane miesiące mojego życia. Już dawno o nim zapomniała. A dlaczego musiał się pojawić w tym momęcie w którym jestem z Justinem?? Chcę póścić Davida w nie pamięć. Jak sobie myśli, że może do mnie wrócić to się grubo myli. Po 2 latach. Może sobie błagać, ale i ja tak mam go głęboko w dupie.

Tydzień później.

Byłam już po jakiejś operacji. I słyszałam, że mam się za nie długo obudzić. Na reszcie! Miałam dość siedzenia w tym szpitalu. Miałam ochotę już z tąt wyjść. Należy czekać.

2 godziny później.

Chyba JB dowiedział się, że David to mój były bo usłyszałam krzyk.
- Nie pokazuj się tu więcej, debilu! - wydarł się Bieber.
- Bo co mi zrobisz?! Już się ciebie boję! - odpowiedział mój były.
- Ona do ciebie nie wróci!
- Jeszcze zobaczymy!
I potem głosy ucichły. Słyszałam tylko trzaśniecię drzwi. Próbowałam coś powiedzieć. Pierwszy i drugi raz się nie udał. Za trzecim razem starałam się jak najbardziej mogłam. Z moich ust wydobył się dzwięk.
- Kocham.. cię.. Justin - powiedziałam cicho i ochryple.

Oczami Justina.

Usłyszałam głos Nelly. Szybko powiedziałem o tym wszystkim. A jej mama na to.
- Justin, wydawało Ci się. Doktor powiedział, że za minimum 5 godzin się obudzi. A nawet jeszcze nie mineły 3 godziny.
- Może i ma pani rację! - odpowiedziałem. I poszłem z powrotem do pokoju tam gdzie leżała Nel. Usiadłem na krzesło i wziełem jej rękę.
- Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że będę Cię zawsze kochać. - szeponołem do jej ucha. Oparłem się o krzesło i zamknołem oczy. 

Oczami Tiffany.

Tak się cieszczę, że moja BFF przeżyje. zostane tu ile trzeba, ale chcę być przy niej kiedy ona się obudzi. Chris poszedł kupić nam coś do jedzenia. Nie jadłam nic prawie cały dzień. Więc drobna przekąska mi napewno nie zaszkodzi. Wstałam z krzesła, by rozprostować trochę nogi. Popatrzyłam przez szybę do pokoju w którym leżała Nelly. Zobaczyłam Biebera który spał sobie w najlepsze. Niech sobie pośpi. Nie spał prawie 2 dni. Wreszcie przyszedł Christian. Ziadłam kanapkę z żółty serem i wypiłam sok pomarańczowy. Teraz czułam się świetnie. Mam siły, żeby czekać, aż Nel się obudzi.

Oczami Nel.

1 godzina później.

Mineły już jakieś 3 godziny, a doktorek powiedział, że obudzę się za minimum 5 godzin. Należy tylko czekać. Tak bardzo chcę się obudzić. Dlaczego nie mogę?? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Czułam się coraz lepiej, ale i tak nadal nie mogę nic do jasnej cholery zrobić. Poczułam, że ktoś mi coś nakłada na ręcę.
Nie wiedziałam co to, ale czułam, że to od Justina.





***
Mamy 9 rozdział. Przepraszam czekoladaaaa, że nie dodałam go wczoraj, ale pisałam rozdział do mojego drugiego bloga i potem już nie miałam czasu.
Dzięki za wszystkie komcie.
Do następnego.!
Sasha.;*

Nowy bohater.


David - 15 letni chłopak. Były Nelly. Jego pasją jest fotografia. Mieszka w Stanford.