- To moja wina. Przez mnie możesz umrzeć. Jak tak się stanie nigdy sobię nie wybaczę. - wyżalił się. Chciałam mu powiedzieć: Wszystko będzie dobrze, przeżyję. Dla ciebie, moich przyjaciół oraz dla rodziny. Ale moje usta nie mogły się poruszyć. Zupełnie jakby ważyły tonę. Chciałam dać znak mojim bliskim, że żyję. Ale nie stety nie mogłam. Byłam na siebie zła, że nawet nie mogę się odezwać poruszyć lub nawet otworzyć oczy. Nie mogłam nic innego zrobić wieć zasnełam.
4 dni później.
Nie wiem ile tutaj już jestem nie liczę dni. Najbardziej jest mi szkoda Biebera. Biedy. Ciągle myśli, o najgorszym. Co będzie jeśli to się stanie?? Nie wiem co zrobi. Więc lepiej żebym przeżyła. Nagle usłyszałam kobiecy głos. Nie była to moja mama.
- Justin prześpij się siedzisz już tutaj od 4 dni i nie zmururzyłeś oka. I wypiłeś już dzisiaj 3 kawy. - chyba to była jego mama.
- Ale ja chcę być przy niej kiedy ona się obudzi.
- Ale ona może obudzić się za tydzień lub nawet miesiąc. - odpowiedziała Pattie.
- Trudno! Będę czekał. - on jest naprawdę cudowny.
- Prześpij się. A jak się obudzi to dam ci znać.
- Okej, ale tylko pół godziny.! - wreszcie dał się namówić. Niech się troche prześpi.
- Jak chcesz. - usłyszałam zamykanie drzwi. Justin złapał mnie za rękę i pocałował w kącik ust. A do ucha szepnął.
- Kocham cię. Proszę obudź się lub daj znak, że nadal żyjesz. Nie dam rady bez ciebie żyć. - te słowa mnie wzruszyły. On był taki słodki. Nie wiem jak, ale z oka poleciała mi pojedyńcza łza. Chyba jej nie zauważył bo usłyszałam ciche chrapanie.
Oczami Tiffany.
Nelly miała wypadek. Leży w tym cholernym szpitalu już 4 dni. Tak bardzo chcę żeby się obudziła. Była moją najleprzą przyjaciółką od pieluchy i chcę żeby ta przyjaźń trwała jeszcze przez długie lata. Tak bardzo się boję, że może stać się to najgorsze. Nie myśl o tym. wszystko będzie dobrze. Wmawiała sobie tak przez następne 10 minut.
Oczami Justina.
To wszystko moja wina. Gdy bym jej powiedział w prost, że nie zabiorę jej na bal nie zdażył by się ten cholerny wypadek. Nie wiem co zrobię jeśli ona nie przeżyje nie wybaczę sobie tego do końca życia. Tak bardzo ją kocham. Chcę żeby dała jakiś znak, że żyje. Poruszyć ręką, lub otworzyć oczy. Cokolwiek. Wtedy będę mógł spokojnie wytrwać tę noc.
Oczami Nelly.
Wkurwia mnie to, że tkwie tutaj i nie mogę nic zrobić. Leże tutaj, a wszyscy bliscy odchodzą od zmysłów. Justin, Tiffany oraz moja mama ciągle przy mnie są. Wymieniają się. Każdy siedzi tutaj dziennie przynajmnie 2 godziny. Odkąd tutaj jest ani razu nie usłyszałam głosu taty. Choć go nie nawidziłam, chciała bym żeby tutaj był. Teraz był mi potrzebny. Jak każdy. Zrobiłam bym wszystko żeby wyrwać się z tego cholernego szpitala. Może się prześpie i tak przez ten kilka dni nie robi nic innego. Zamknełam oczy i dopiero po godzinie udało mi się zasnąć.
2 godziny później.
Gdy się obudziłam. ktoś nad mną stał. Nie był to Justin bo miał inny głos, ani nie Chris ani również tata. Ten głos skądś znałam. Ale nie wiem z kąd. Próbowłam sobie przypomnieć. Ale wszystko na marnę. Ktoś wszedł do pokoju.
- Kim jesteś?! - to był Bieber.
- Jestem jej przyjacielem.
- A jak się nazywasz.
- Nazywam się... - i gdy wypowiedział swoje imię odrazu go rozpoznałam. Czułam jak dostaje palpitacji serca. Ten chłopak to był...
***
No i jest 8 rozdział. Nie mogłam czekać dłużej musiałam go dodać. Następny pojawi się dzisiaj lub jutro.
Dzięki za wszystkie komentarze.
Do następnego.!
Sasha.;*
Plis! Napisz jeszcze dziś bo jutro wyjeżdżam i nie będę miała neta!
OdpowiedzUsuńok. postaram się ;)
OdpowiedzUsuńrozdział będzie około 20.!
Fajny być:D:D:D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ^^
www.mylive-mystory.blogspot.com
fajny mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńczekam na nn
jak masz czas to zajrzyj - http://you-are-my-destiny-justin.blogspot.com/